Dzień chorego. Rano niedobrze, co potem?
Potem jest niewiele lepiej. U części chorych w godzinach popołudniowych niekiedy następuje kilkugodzinna poprawa. Znam pacjentów, którzy potrafili dostosować się do tego rytmu depresji w ten sposób, że odkładali na godziny wieczorne wszelkie czynności, które wymagały wysiłku umysłowego czy fizycznego. Przez cały czas choremu towarzyszy niepokój, lęk.
Przed czym?
Przed niczym. I stąd jego nazwa - lęk bezprzedmiotowy. Niektórzy mówią - to staroświecki termin, ale bardzo dobry - że to jest lęk witalny. Lęk życiowy, który ogarnia wszystko - i duszę, i ciało. Chorzy go często lokalizują za mostkiem albo w nadbrzuszu. Bo lęk ma także charakter somatyczny. To jest głębokie cierpienie, które całkowicie dezorganizuje życie. Jeden z moich pacjentów z powodu lęku nie był w stanie opuścić mieszkania. Nie mógł wyjść na zakupy do sklepu obok domu. Był to człowiek samotny. Gdyby nie pomoc życzliwych sąsiadów, jego życiu groziłoby niebezpieczeństwo.
Więc "piekło za życia"?
Tak, to rodzaj piekła.
Nawet jeśli bliscy są obok, chory w tym piekle czuje się sam.
I coraz częściej myśli, że najlepiej byłoby zasnąć i już nigdy więcej się nie obudzić.
Potem jest niewiele lepiej. U części chorych w godzinach popołudniowych niekiedy następuje kilkugodzinna poprawa. Znam pacjentów, którzy potrafili dostosować się do tego rytmu depresji w ten sposób, że odkładali na godziny wieczorne wszelkie czynności, które wymagały wysiłku umysłowego czy fizycznego. Przez cały czas choremu towarzyszy niepokój, lęk.
Przed czym?
Przed niczym. I stąd jego nazwa - lęk bezprzedmiotowy. Niektórzy mówią - to staroświecki termin, ale bardzo dobry - że to jest lęk witalny. Lęk życiowy, który ogarnia wszystko - i duszę, i ciało. Chorzy go często lokalizują za mostkiem albo w nadbrzuszu. Bo lęk ma także charakter somatyczny. To jest głębokie cierpienie, które całkowicie dezorganizuje życie. Jeden z moich pacjentów z powodu lęku nie był w stanie opuścić mieszkania. Nie mógł wyjść na zakupy do sklepu obok domu. Był to człowiek samotny. Gdyby nie pomoc życzliwych sąsiadów, jego życiu groziłoby niebezpieczeństwo.
Więc "piekło za życia"?
Tak, to rodzaj piekła.
Nawet jeśli bliscy są obok, chory w tym piekle czuje się sam.
I coraz częściej myśli, że najlepiej byłoby zasnąć i już nigdy więcej się nie obudzić.